Podziękowania

14.02.2013

Podróż skończona, pora na małe podsumowanie.

Oto poglądowa mapka naszej podróży:
mapka

Przebyliśmy łącznie w ciągu 3,5 miesiąca około 25 000 km. Napisaliśmy w tym czasie na blogu 50 wpisów, walcząc nierzadko z problemami typu niedostępny internet lub chińska cenzura. W odpowiedzi dostaliśmy 266 komentarzy – za co jesteśmy Wam bardzo wdzięczni, bo nic bardziej nie motywuje do pisania, niż świadomość, że ktoś to czyta i nawet się to komuś podoba. Najaktywniejsza pod tym względem okazała się rodzina, oto podsumowanie liczby komentarzy:

52: Katarzyna Ż.
44: Jacek S.
29: Anna K.
29: Justyna K.
18: Piotr S.
17: Elżbieta S.
15: Zdzisław S.
14: Marta S.
13: Maria D.
4: Daria R.
3: Anna W.
3: Franciszek K.

Wiemy (mamy swoje źródła), że naszego bloga czytało dużo więcej osób. Zachęcamy więc wszystkich, którzy jeszcze nie zostawili po sobie śladu, aby to zrobili – będzie to dla nas rewelacyjną pamiątką. Wystarczy podpis.

Poniżej w skrócie nasza podróż w postaci niepublikowanych wcześniej zdjęć. Jeśli będzie jakiś odzew, dodamy jeszcze jeden, z ciekawymi filmikami. :-)

 

  1. Choć z pewnym poślizgiem zaczęłam czytać Waszego bloga, to bardzo mnie to
    wciągnęło. W rzeczy samej Jacku to była prawdziwie podróż życia, ale z takim
    zacięciem, jak Wasze, może wcale nie ostatnia. Wszak tyle jest do zobaczenia na tym świecie szerokim. Z całego serca życzę kolejnych wspaniałych odkryć.
    A może byście się tak pokusili o opisanie tej podróży. Mając w dodatku takie
    mnóstwo zdjęć mogłoby powstać coś bardzo interesującego, tym bardziej, że nie
    brakuje Wam też dowcipu. Czekam na obiecane filmiki.

  2. To niezbyt uczciwe z tą liczbą komentarzy, bo ja za to wszystkich wokół zamęczałam komentarzami do Waszych wpisów. Spory procent mojego życia się kręcił wokół tych postów…

  3. Może dobrze jest pojechać
    w dal nieznaną, obce kraje…
    Może miło pooddychać
    egzotyką, morskim rajem…
    Może ludzie tam ciekawsi,
    może domy aż po chmury…
    Może słońce świeci jaśniej,
    a banany lecą z góry…
    Jest coś jednak, że u siebie –
    we Wrocławiu, w Otmuchowie –
    szczęście sięga jakby głębiej…
    W czym ten sekret, kto odpowie?
    – Niepotrzebne dywagacje;
    zbędne wszelkie „baju, baju”.
    Proste – tu jest Wasze miejsce –
    tu, gdzie inni Was kochają!
    PZS

  4. Cieszę się, że szczęśliwie dotarliście do Wrocławia. Wasze relacje z podróży były bardzo ciekawe i radosne a dodatkowo ogrzewały nas swoją egzotyką.
    Dziękuję.
    Małgorzata Hotała

  5. Stanowczo domagam się uznania faktu, że ja również napisałam komentarz (z dwa miesiące temu)! A teraz jest już drugi:) proszę o korektę listy.

    Co do Waszej podróży: Dobrze, że wróciliście cali i zdrowi. Będzie mi jednak brakować Waszych opisów i zdjęć odległych krain. Chyba muszę znaleźć sobie nową lekturę na długą, szarą zimę we wrocławskich tramwajach…

    • To już trzeci, nie drugi. Kilka dni temu załapałabyś się na listę, ale niestety już za późno. Może kiedy wyjedziemy w kolejną taką podróż (w okolicach przejścia na emeryturę) załapiesz się na kolejną listę dziękczynną. :-)

  6. nie komentowałam, ale odkąd się dowiedziałam z zapałem czytałam :) . A teraz Wy główkujcie, co ja za Paulina jestem ;)

    • A spryciara, z mobilnego internetu Plusa się łączyła… prawdopodobnie z centralno-południowej części Polski, stawiam na Katowice. Używa Windowsa Vista (!) i przeglądarki Google Chrome. To zostawia już niewiele opcji. :-)

      • no, akurat ze wszystkich informacji tylko Windows i przeglądarka się zgadza :P . Internet jest z Orange, a położenie z okolic pochodzenia Marty ;)

  7. Dziękujemy Ci, Pawle za to, że wierszem wyraziłeś to, co czujemy.
    Dzieciaki, kochamy Was i cieszymy się, że jesteście już w domu, z nami.

  8. I ja z zapałem śledziłam Wasze wojaże! – momentami z zazdrością (choć to nie ładnie) nie ukrywam :)) PRZEPIĘKNE zdjęcia – niektóre wylądowały jako tło mego ekranu:)) a wpisy i komentarze czytałam i czułam się jakbym sama po tej Azji podróżowała:)) DZIĘKI!

  9. bardzo chętnie z ciekawością obserwowałam Waszą podróż.Podziwiam Waszą odwagę!Fotki cudowne! Poprzednio śledziłam poczynania Aśki. Pozdrawiam. Zofia

  10. Ja też czytałam (z poślizgiem ale do końca) i jestem zachwycona, nie tylko zdjęciami ale też i opisami. Świetne teksty, barwne i dowcipne. Nawet uwierzyliśmy, że prawie każdy tak może. Pozdrowienia.

  11. No proszę, załapałam się na szczyt górki! To ja Wam dziękuję Kochani. Ale moim skromnym zdaniem, komentarze pisane wierszem powinny się liczyć co najmniej potrójnie :-)

  12. Marta, świetny blog, całego jeszcze nie przeczytałam, ale bardzo mi się podoba to co już zdążyłam poznać. Gratulacje dla Was za pomysł, odwagę i wiarę we własne siły w spełnianiu marzeń. Tak trzymajcie, macie niezapomnianą pamiątkę do końca życia, czego Wam pozytywnie zazdroszczę. Oby tak dalej!!!

  13. Ja też czytałam! Zazdrościłam i podziwiałam nie tylko cudowne widoki, ale przede wszystkim Waszą odwagę, by spełniać swoje marzenia. Gratulacje za ciekawy blog. Pozdrawiam i życzę – w swoim i męża imieniu – wszystkiego najlepszego na nowej drodze życia – bo jeszcze nie mieliśmy okazji tego uczynić.
    Zielona Góra, 01.03.2013

  14. Cudowna podróż!!!!
    Wspaniałe zdjęcia, widać na nich ogromną przyjemność i radość, które towarzyszyły Wam w tej podróży. Mam nadzieję, że to jest pierwsza z waszych wspólnych wojaży! Pozdrawiam serdecznie
    Woda – znajoma z wczorajszej imprezy! :)))

  15. I ja też przewędrowałam Waszą podróż.

    Mnie najbardziej zaczarowały Chiny, z tymi ich górami i innymi wielkimi rzeczami. Niesamowite, że Chińczyków na tym świecie jest tak dużo, tak często na co dzień poruszamy się wśród sprzętów przez nich wytworzonych, a o ich języku, historii i kulturze nie wiemy praktycznie nic (no… może należy skromnie pisać, że ja nie wiem nic). A to może należy uczyć się pomału w Europie chińskiego?
    Przy oglądaniu Waszych bardziej południowych nadmorskich klimatów zastanawiałam się, jak rezerwowaliście te chatki na plaży. Przez internet?! Przez znajomości?
    Zadumałam się też nad dość silnym u siebie lękiem przed znalezieniem się na dalekim wschodzie; czy to jest efekt lektur o strasznych przypadkach w tamtych stronach, o komunizmie, nie zawinionych wpadkach na granicach, itd., itd. Gdy zaczęłam czytać Waszego bloga po raz pierwszy, byliście jeszcze w trasie, ale ja z kolei nie miałam świadomości, że podróż będzie taka długa. Teraz kolejne podejście do bloga czytałam w komforcie, widując Was na próbach, co pozwalało nie martwić się o ciąg dalszy i Wasze bezpieczeństwo. Jednakże na pewno teraz bardziej doceniać będę widok Waszych twarzy. Że są, szczęśliwie z Azji powrócone :)

    Gratuluję, podziwiam i pozdrawiam!
    M

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *