Hongkong – pierwsze wrażenia

6.12.2012

Koniec Chin, zaczyna się Hongkong! Zaraz po przekroczeniu granicy widać już ogromne różnice. Tutaj po angielsku można się dogadać prawie z każdym, a na ulicach kolorowy tłum zamiast samych Chińczyków. No i jeżdżą lewą stroną – pozostałości po kolonialnej przeszłości.

Za to ceny zakwaterowania powalają. Zatrzymaliśmy się w najtańszym możliwym miejscu, zwanym Chungking Mansions (płacimy i tak trzy razy więcej niż w Chinach). Ten budynek, a raczej kompleks budynków, to osobna historia i jeden z ciekawszych elementów krajobrazu Hongkongu. W skrócie: jest to siedlisko podejrzanych typów i (częściowo) nielegalnych imigrantów, gdzie na 17 piętrach w kilkunastu klatkach schodowych znajduje się około setki malutkich hostelików. Dwa dolne piętra zajęte są przez malutkie sklepy i punkty usługowe, przetykane arabskimi jadłodajniami. Znaleźliśmy nawet pralnię, gdzie w miarę tanio przyjęli nasze brudy. Bardzo polecam lekturę po angielsku: http://www.uschina.usc.edu/w_usci/showarticle.aspx?articleID=16788, po polsku: http://mojdalekiwschod.blogspot.hk/2011/12/chungking-mansions.html.

Oczywiście ogromne wrażenie zrobiły na nas wieżowce, które tutaj nierzadko przekraczają 100 pięter.

Bardzo fajne są też ichnie dwupiętrowe autobusy i… tramwaje!

W ogóle im dłużej zwiedzamy Hongkong, tym bardziej potęguje się wrażenie, że z Chinami ma to niewiele wspólnego. To raczej kawałek Zachodu na dalekim Wschodzie. Proszę bardzo, największy Apple Strore i meczet:

Za pomocą serwisu hospitalityclub.org udało nam się skontaktować z mieszkającą tutaj mieszaną parą – Krzyśkiem i Sheilą. Akurat przylatywał tego dnia na kilka godzin ich znajomy z Polski, więc razem pochodziliśmy po mieście, zjedliśmy obiad i wypiliśmy piwko. W ogóle ciekawa z nich para – są małżeństwem już pięć lat, w tym czasie 4 razy byli w Polsce i teraz redagują profesjonalny przewodnik po Polsce dla Chińczyków.

Na koniec wjechaliśmy zabytkowym tramwajem na punkt widokowy, żeby zobaczyć to wszystko z góry. Warto było.

No i na koniec różne ciekawostki:

10 komentarz do “Hongkong – pierwsze wrażenia

  1. No dobrze, wcześniej to tylko wam chorobliwie zazdrościłam teraz już was nienawidzę:)) (jak na porządną polkę przystało). JA TAM CHCE BYYYĆ!!

  2. Żeby dostać się do Hong Kongu nie trzeba wizy? Coś mi się zdaje, że niezadługo będziecie wracać, bo Wam się kasa skończy. Dzięki za zdjęcia – faktycznie jest Wam czego pozazdrościć. Dobrego zwiedzania!

    • My (Europejczycy) nie potrzebujemy wiz, za to Chińczyki potrzebują – inaczej wszyscy by się tu zwalili. Choćby żeby mieć drugie dziecko albo zrobić jakiś dochodowy biznes.
      A wracać to będziemy, jak nam się znudzi. O.

  3. No cóż, zawsze myślałam, że Hong Kong jest na krańcu świata, do którego nikt ze znajomych nie dojedzie. A tu własna córka i własny zięć TAM są !!! Mam nadzieję, że zdjęć macie dużo więcej i będziecie jeszcze długo nam je pokazywać.

  4. Nareszcie jest Wam cieplej (krótkie rękawki). To miasto moloch jak widać. Czy jest tam czysto i czy ludzie są przyjaźni? Pewnie wszyscy się śpieszą, jak to w wielkiej metropolii?

Skomentuj Mama Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *