Railey Beach

26 I 2013

Rajskich rozrywek ciąg dalszy… Zacznę może od wielokrotnie wałkowanego już tematu, ale ciągle aktualnego i interesującego, czyli od krabów. Ich mieszkanka wyglądają dosyć specyficznie. Malutkie krabiki kopią sobie tunele w piasku, mozolną pracą wyciągając piasek na zewnątrz w postaci kulek. Na zdjęciu przykładowe otoczenie wejścia do norki. Krab rozpoczyna od zrobienia ścieżki „autostrady” i układa po lewej kulki coraz dalej promieniście od norki. Ten na zdjęciu układa po prawej stronie tworząc gwiazdę przeciwnie z ruchem wskazówek normalnego zegara, a zgodnie z ruchem wskazówek z zegarem wiszącym w naszym mieszkaniu we Wrocławiu. KuleczkiPróbowałam robić statystyki i dowiedzieć się, czy kraby preferują ten kierunek, czy przeciwny. Wynik: nie można tego jednoznacznie stwierdzić, proporcja to pół na pół. Dużo kuleczekSą też kraby wodne, które atakują ślimaki z muszlami podobnych do siebie rozmiarów i kradną im domki. Takie kraby łatwo wpadają w ręce Jacka, który każdego z nich przynosi na kocyk i fotografuje ze wszystkich stron. Tu kolejny pechowiec.Krabik

Dzień później podeszliśmy do małej budki i kupiliśmy za pomocą uroczej dziewczynki bilety na długodystansową łódkę, która zabrała nas na inną plażę, tzw. Railey Beach, jakieś 5 km dalej. Nie dało się tam dojść, nie ma żadnej drogi dojazdowej.KasjerkiZaładunekKu przygodzieLong tail boatPo drodze mogliśmy podziwiać wysokie klify, ostro wystające z morza. Na jeden z takich klifów postanowiliśmy się wspiąć. Nasz gospodarz polecał nam to miejsce, mówił, że na szczyt prowadzi ścieżka, nie trzeba mieć sprzętu do wspinaczki. Wzięliśmy plecak, stroje kąpielowe i wyruszyliśmy na poszukiwanie „lagoon”, małego oczka wodnego gdzieś w środku skał.Oczko wg google

Na miejscu trochę pochodziliśmy po okolicy, przeszliśmy się uroczą trasą tuż przy skale, oglądając twory skały wapiennej i zwisające liany. Bawiliśmy się w najlepsze… SłupTarzanka Uwaga na głowę…aż zmroziło nam krew w żyłach, kiedy zobaczyliśmy tę „ścieżkę”. Właściwie to była prawie pionowa skała z dołączonymi lianami i zwykłymi linami do chwytania się i podciągania do góry. Zrozumiałam, że wybór białej sukienki na ten dzień nie był wyborem trafnym, ale nie było już odwrotu. Wspinaczka MasakraSzliśmy (a raczej wciągaliśmy się) w górę, dotarliśmy na punkt widokowy, potem znów w dół. Widok z góryPo kilku (dla mnie) sytuacjach kryzysowych (gdy wiem, że nie mogę iść ani do przodu, ani do tyłu, stan znany mamie A i od dzisiaj też mnie), dotarliśmy do niezwykłego miejsca. Małe jeziorko z trochę zamuloną od wszechobecnej gliny, ale jednak czystą wodą otoczone pionowymi wapiennymi skałami. Zupełnie odcięte od świata. Jaka tam akustyka była! LagunaOko W okuSzybciutko wskoczyliśmy do wody, aby zmyć z siebie pot i glinę, i tak przez kilka minut rozkoszowaliśmy się tym uroczym miejscem. Droga powrotna była równie męcząca i mozolna, ale powtarzając za shrekowym osiołkiem „już znam tę połowę”, poszło bez „ochów” i „achów” z mojej strony.Żaglomaszt drzewny Tu bylymyNie będę wredną i nie napiszę, że resztę dnia spędziliśmy w wodzie na bajecznej plaży nurkując, obserwując resztki rafy koralowej i trzymając małą rybkę na języku (Jacek! Jak mogłeś!) wiedząc, że w Polsce jest minusowa temperatura i pada śnieg, a fotoradarów przybywa jak grzybów po deszczu. Chodzi po wodziePocztówkaDlatego opanuję się i wrzucę lokalną ciekawostkę: co znaleźliśmy w spożywczym. Tajski przysmak

  1. Mam jeszcze jedno pytanie: czy na plaży da się znaleźć kawałek plaży bez tych uroczych krabików? Taki na rozłożenie kocyka czy postawienie stopy. Czy chodząc po plaży, chcąc nie chcąc, burzycie ich wspaniałe norki? Chętnie bym poleciała na te rajskie plaże, ale wolę czysty piasek, bez współlokatorów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *