Uwierz tu Rosjaninowi

29.10.2012

Ależ się porobiło!

Wymiana dolarów na ruble z „fajnymi chłopakami” przeszła nazbyt gładko. Najpierw dali do zrozumienia, że dadzą nam banknot 5000-rublowy za 100 dolców, ale dobrotliwie ich naprowadziliśmy na właściwszy kurs i daliśmy 160, żeby potem nie przychodzili z pretensjami, że to tak po pijaku i że chcą więcej. Ależ się cieszyli!

Dzisiaj poszedłem do prowadnicy, żeby rozmienić to na drobniejsze, bo gdzie my zapłacimy takim banknotem… a ona pyta, skąd mamy te pieniądze. No to ja, że od chłopaków, że w porządku. Ona, że nie w porządku i pokazuje drugiej prowadnicy. Wtedy się okazało, że to nie prawdziwe pieniądze, tylko podróbka. Jakiś taki papierek udający banknot, ale bez odpowiednich zabezpieczeń i napisów. No i co tu zrobić?

Zanim zdążyłem zaprotestować, prowadnice już wezwały policję, żeby wyjaśniła sytuację. W tym czasie próbowałem dogadać się z chłopakami, ale oni już twierdzili, że dolary wymienili i wszystko wydali (przepili). Ale jak prowadnica powiedziała, że policja wezwana, przyszli negocjować. Na początku mówili: no przecież widziałeś, co brałeś, to o co masz pretensje. Potem nieco złagodzili ton i już było: wymieniliśmy 60, ale 100 dolców możemy wam oddać – tylko bez policji. W końcu dogadali się ze swoim szefem w Ulan-Ude (nasza stacja docelowa), że będzie miał dla nas te 60 dolarów na dworcu. A jako gwarancję główny winowajca zgodził się oddać nam swój paszport w zastaw. Nam to by już wystarczyło, ale prowadnica była nieugięta: paszport to żadna gwarancja, czekamy na policję.

No i przyszli wszyscy razem: policjant z policjantką, obie prowadnice i jeszcze kierownik pociągu (jedyny jako-tako znał angielski). Ustalenie faktów zajęło chwilę, ale co zrobić dalej? Dla policji też nie było takie pewne, że chłopaki wywiążą się z umowy. Nawet desperackie oddanie komórki pod zastaw ich nie przekonało. Nawet to, że w Irkucku, za 4 godziny będą mieli pieniądze. Dopiero kiedy nagle skądś wydobyli 1800 rubli i na oczach wszystkich nam oddali, sprawa była załatwiona. Pytali nas tylko policjanci kilka razy, czy chcemy złożyć skargę, ale nie chcieliśmy, bo po co nam dodatkowe kłopoty? Nasze dane i tak wszystkie spisali, chłopcy mieli jeszcze dwugodzinną pogadankę, cała akcja zajęła ponad trzy godziny. Przypuszczam, że potem chodziło już bardziej o wizerunek Rosji w oczach obcokrajowców, że to przyjeżdżają do naszego pięknego kraju i z jakim wrażeniem wyjadą… W każdym razie widać było, że chcieli się nami zaopiekować. Miło.

A fałszywego banknotu też nie dostaliśmy, policja zabrała. :-(

Morał z tej oto bajki jak świat ten jest stary:
Nawet, jak z Ruskim pijesz, ukrywaj dolary.

A z innej beczki: w Irkucku na peronie taki piękny śnieg, że nie mogliśmy przepuścić okazji do porzucania się śnieżkami. A rano prowadnica pozwoliła Marcie umyć włosy w swojej kanciapce, w umywalce. Czysta radość. :-)

Jeden komentarz do “Uwierz tu Rosjaninowi

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *