Wielki Mur Chiński

2012-11-22

Dzisiaj rano zgadaliśmy się z jeszcze w Mongolii poznanymi Polakami i w piątkę (bo jeden chłopak doleciał do nich z Polski) pojechaliśmy na jednodniową wycieczkę zobaczyć Wielki Mur. Opcji mieliśmy kilka: szukać dobrej opcji z tych organizowanych przez hostel lub biura podróży albo jechać na własną rękę zwykłym autobusem. Ostatnia opcja okazała się najtańsza – w jedną stronę (jakieś 60 km na północny wschód) za jedną osobę zapłaciliśmy całe 12 juanów (ok. 6 zł)! W niecałą godzinkę byliśmy już na miejscu. Wielki mur ciągnie się na tym fragmencie wzdłuż szczytów górskich. Na dole państwo przygotowane na przyjęcie dużej ilości turystów. Kramiki z atrakcjami i przekąskami, a dalej dwa wybiegi z niedźwiedziami (nikt tu się nie przejmuje tym, czy mają wystarczająco miejsca i zieleni).

Na górę wjechaliśmy czymś dziwnym, ni to kolejka, ni to wagoniki, a wciągnęło nas na mur – wina mojego kolana, które znowu powiedziało „nie” po wczorajszym łażeniu po mieście oraz dwóch uderzeniach). Na szczycie wzięliśmy wszyscy głębokie wdechy, bo to, co zobaczyliśmy znacznie odbiegało od tego, co sobie wyobrażaliśmy. Ogromne góry i wijący się między nimi na różnych wysokościach mur tworzą wspaniałe widoki. Mur często zakręca, wznosi się, znowu opada. Co 100-200 m wieżyczka. W tym miejscu mur jest dobrze odrestaurowany, można się po nim swobodnie wspinać.

Ludzi dużo, czyli jednak sezon turystyczny trwa tutaj w najlepsze. Spotkaliśmy nawet dwa razy Polaków. Pierwszy raz na murze, kobietę, która przyjechała tutaj na rozdanie dyplomów swojego syna, który tu studiował. Z Gdańska. Drugi raz znanego w Chinach polskiego wokalistę muzyki Disco Polo ;) Beyer Full i jego ekipę: ochroniarza, kierowcę i tłumacza z Lublina. Nasi znajomi od razu go poznali, my nie, ale i tak zrobiliśmy sobie zdjęcie.

Wieczorem łaziliśmy jeszcze po zaułkach i uliczkach, cudownie oświetlonych nocą. Udało nam się zjeść coś zjadliwego, Jacek dostał nawet coś niesłodkiego. Łał!

 

  1. No proszę jakie gwiazdy można spotkać na Murze Chińskim :-)
    Czy ta pani na zdjęciu nie pije czasem mojej ulubionej kawy McCafé?
    Pozdrawiam, bawcie się dobrze w ChRL!

  2. Jaaaaa, jak ja wam zazdroszczę tego!!! znaczy się poznania „majteczki w kropeczki” i „moja mała blondyneczko” :))))))))))))))
    P.S. Widać was z księżyca?

  3. Rzeczywiście dech zapiera! A autografy od Beyer Full dostaliście? ;-) i jest tam zwyczaj podpisywania się na murze, stylu: TU BYŁEM :-) ??? Bo miejsca widzę sporo ;-)

    • Na murze jest trochę takich wydrapanych ichnich krzaczków, ale nie powiem, czy są z XIX, czy z XXI wieku.
      A pan z Bayer się ucieszył, że go poznaliśmy, ale na autografy już nie miał czasu. :-(

  4. A czemu posty dzieciaków (które bardzo chciały Was pozdrowić, więc najpierw klepał do Was Osiu, a potem – Justynka) się nie dodały do komentarzy???

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *