Trochę fizyki, trochę historii.

10.12.2012

Dzisiaj postanowiliśmy zobaczyć dwa muzea. Pierwsze, noszące dumnie nazwę „Museum of science” sprawiło nam dużo przyjemności. Porównujemy je do parku nauki w Warszawie, bo zasada istnienia tego przybytku jest taka sama. Mają tam kilkadziesiąt stanowisk laboratoryjnych, w których dosłownie można się pobawić używając praw fizyki, wiadomości o społeczeństwie, budowy człowieka, technologii, itp., itd. Czytaj dalej

Z HK do BK

12.12.2012

Ostatniego dnia w Hongkongu zrobiliśmy sobie tylko spacerek po parkach i przyległościach. Przez przypadek trafiliśmy do ogrodów: botanicznego i zoologicznego, które są tu dostępne za darmo. Rewelacyjne – można sobie w środku miasta znaleźć ławeczkę pod ładnym drzewkiem (np. bananowcem) i poczytać albo poprzedrzeźniać małpy. Sporo jest też ptaków. Czytaj dalej

Tuk tukiem po Buddach

14.12.2012

Pomijając już to, że w Bangkoku upał straszliwie rozleniwia i skłania raczej do szukania cienia niż wałęsania się po mieście, są tu naprawdę spore odległości – co na mapie wydaje się być niedaleko, zabiera sporo czasu i energii. Dlatego tak bardzo popularne są tu różne rodzaje taksówek. Są te zwykłe, chwalące się, że mają taksometr (chociaż o jego włączenie trzeba się upomnieć, inaczej zedrą z turysty co najmniej 3 razy drożej). Potem są mototaksówki, czyli pan na motorku biorący jednego pasażera – oni najmniej stoją w korkach. No i są „tuk tuki” – czyli zmotoryzowane riksze. Na taki właśnie sposób poruszania się po mieście dzisiaj się zdecydowaliśmy. Czytaj dalej

ostatnie chwile przed końcem świata w Tajlandii

Grudzień 2012, datę zjadł krab

Ech, dzisiaj jest środa, więc wypadałoby napisać, co działo się w niedzielę, poniedziałek, wtorek i dzisiaj. Może poskładam to w jakąś większą całość. Jest tutaj tak gorąco, że właściwie żyć zaczynamy dopiero około 18, kiedy słońce przestaje grzać. Próby przeniesienia się na tryb dzienny kończą się bardzo źle: przegrzaniem i – co najgorsze – chorobą. Czytaj dalej

Nowa miejcówka i przygotowania do Świąt

24.12.2012

Dzisiaj już Wigilia! Jak te dwa miesiące podróży szybko zleciały…

No ale po kolei. Nie działo się od ostatniego wpisu aż tak wiele, ale co nieco się jednak zdarzyło. Przede wszystkim: mamy mieszkanko w Bangkoku. Wypożyczone na miesiąc i jest w nim wszystko, czego nam trzeba, czyli klima, lodówka, prysznic (nawet z ciepłą wodą – co nie jest takie oczywiste, bo Tajowie uważają, że skoro woda w kranie zawsze ma około 20 stopni, to wystarczy), szafa na ubrania (można było się wreszcie rozpakować), a nawet luksus w postaci telewizora (odbiera nawet CNN). I oczywiście kochany Internet. Niestety nie ma kuchni, ale poradziliśmy sobie kupując za niecałe 100 zł grzałkę indukcyjną razem z garnkiem. Czytaj dalej

Porządne zwiedzanie Bangkoku

27.12.2012

Święta, święta i po świętach. I jak na Polaków przystało, poza jedzeniem, oglądaniem filmów  i wysypianiem się, niewiele się robiło. Za to od razu po świętach szarpnęliśmy się na przewodniczkę po atrakcjach Bangkoku na cały dzień. Dotychczas oglądaliśmy część atrakcji tylko z zewnątrz i nieco pobieżnie, więc zaliczyliśmy tzw. „must see”. Czytaj dalej

Kanchanaburi

29XII2012

Dzisiaj znów wstaliśmy skoro świt, o 6.20 i o siódmej wyruszyliśmy na kolejną, zorganizowaną wycieczkę po okolicy. Dzień rozpoczęliśmy od miasta Kanchanaburi. Główną jego atrakcją jest słynny, już filmowy most na rzece Kwai. Czytaj dalej