1.11.2012
Stolica Mongolii przywitała nas chłodno, ale potem się rozpogodziło – jak przystało na kraj, w którym nie ma chmur 260 dni w roku. Tak więc po krótkim odpoczynku wyruszyliśmy w miasto szukać atrakcji. Okazało się, że największą atrakcją jest główna ulica (Peace Avenue), na której panuje zamęt większy niż w szczycie w Nowym Yorku. Najwyraźniej pierwszą zasadą ruchu drogowego jest tutaj: wymuszaj pierwszeństwo. Kierowcy „wpychają się” na inne pasy, jeśli tylko uznają, że się im to opłaci, piesi notorycznie przebiegają na czerwonym pomiędzy omijającymi ich o centymetry i ciągle trąbiącymi samochodami… jednak jakoś prawie wszystkim udaje się wyjść bez szwanku, ludzie chodzą o własnych siłach, a auta generalnie nie są poobijane. Są nawet w miarę nowe, przy czym prawie połowa ma kierownicę po prawej stronie – import z Japonii przez Rosję. Czytaj dalej